Pierwsza Polska edycja Armin Only za nami - relacja
Kliknij by powiększyć

Ostatnia sobotnia noc listopada spędzona w poznańskiej Arenie przysporzyła na pewno wszystkim wielu pięknych chwil, momentów uniesień, a to wszystko dzięki eventowi jaki się wówczas odbył, mowa tutaj oczywiście o pierwszej polskiej edycji Armin Only. Na 3 dni po tym spektakularnym występie Armina van Buurena wciąż widzę jeszcze oczami wyobraźni jego intro oraz wielki zachwyt u ludzi wywołany takimi utworami jak „Burned With Desire„, „Serenity„, lecz to tylko zaledwie 20 minut z 9-ciu pięknych godzin.

Relację tą chciałbym opisać tylko z mojego punktu widzenia, jeśli ktoś ma inne zdanie na ten temat to proszę o komentarz. Redakcja wortalu ArminVanBuuren.org z hali wyszła koło 6:25, lecz cofnijmy się 10 godzin wstecz.

Przed poznańską Arenę dotarliśmy koło godziny 20:30. Pierwszy widok jaki nam się ukazał to masa ludzi oczekujących na wejście, na początku nas to zdziwiło, ponieważ bramy otwarte były od godziny 19:00, lecz później się dowiedzieliśmy, że po prostu było za mało otwartych wejść. Moim zdaniem był to bardzo poważny minus organizacyjny, który nie powinien mieć w ogóle miejsca.

Około godziny 20:50 znaleźliśmy się w środku obiektu, na początek wraz z redaktorami postanowiliśmy zrobić mały rekonesans po obiektach strategicznych, czyli co gdzie się znajduję. Podchodząc szczerze do tej relacji nie chciałbym opisywać tutaj warunków w szatniach czy toaletach, bo po prostu nie korzystałem z nich (prasa posiadała oddzielne). Koło godziny 21:00 otworzyły się drzwi prowadzące na główny parkiet. Uczucie jakie doznałem widząc scenerię pozytywnie mnie zaskoczyło, lecz nie zamurowało, ponieważ wiedziałem czego mogę się spodziewać i tak jak sądziłem główna scena była pomniejszoną wersją z Utrechtu. Gdybym jednak zobaczył to 1,5 roku temu, kiedy to rozpoczęła się moja przygoda z wielkimi muzycznymi wydarzeniami, to na pewno by mnie ten widok powalił z nóg.

Pierwsza Polska edycja Armin Only za nami - relacja
Kliknij by powiększyć

Z głośników popłynęły pierwsze nutki. Ich charakter miał wprowadzać wszystkich w dobry nastrój i po części rozgrzać do głównej części show. Niewątpliwie widać, że w Warm-Up Mix, Armin dawkował wszystkim energie, przez co na początku nie były używane monitory LED, oraz stroboskopy. Ta część spektaklu charakteryzowała się również tym, że główna gwiazda wieczoru występowała za zasłonięta kurtyną. Stojąc na głównym parkiecie usłyszałem od jakiegoś kolesia następujący komentarz „Za tą kurtyną nie ma Armina tylko jest podstawiony inny facet”, rozbawiło mnie to trochę, ponieważ nie sadzę aby ktoś inny mógł tak dokładnie przedstawić ruchy sceniczne, niż on sam. Powróćmy jednak do Warm-Up’u, pierwszym artystą jaki wystąpił na żywo był brat ArminaEller, zagrał na swojej gitarze z śmieszna futrzaną przepaską utwór M6 – Amazon Dawn, który również znalazł się na kompilacji A State of Trance 2008. Podczas jego gry widać było, że Eller nie tylko umie doskonale się bawić z bratem podczas swojej gry (założenie słuchawek za kurtyną), lecz jest profesjonalistą w tym co robi.

W pełni swój szacunek chciałbym oddać gościowi w czapce, który zagrzewał tłum do zabawy, mówiąc szczerze, przez cały występ wprowadzał on sporą ilość energii na parkiet, nawet w siódmej czy ósmej godzinie show. Chciałbym podziękować mu w imieniu wszystkich osób obecnych na koncercie.

Pierwsza Polska edycja Armin Only za nami - relacja
Kliknij by powiększyć

Następną gwiazdą występującą na żywo była amerykańska wokalistka Jennifer Rene, która przedstawiła swój nowy kawałek czyli „Wasted” oraz utwór z płyty „Imagine” – „Fine Without You„. Jej występ również był bardzo udany, wokalistka ta udowodniła, że nie tylko bardzo dobrze czuje się na scenie, ale również szybko potrafi złapać kontakt z publicznością, o który w sumie nie jest trudno w przypadku tak żywiołowego, polskiego tłumu ludzi.

W poznańskiej Arenie zabrakło jednak kilku wokalistów. Do tych nieobecnych można zaliczyć: Jaren, Jacqueline Govaert, wokalistki Within TemptationSharon Den Adel i Cathy Burton. Na płycie wystąpiła również Vera Ostrova, lecz o niej nie chciał bym pisać, ponieważ nie było jej również w Utrechcie. Jednak nie miejmy żalu do producentów tego show, ponieważ są to również artyści, którzy mają swoje koncerty. Organizatorzy jednak postanowili choć w małym stopniu zrekompensować nieobecność piosenkarzy poprzez przygotowanie wizualizacji z ich podobiznami.

Pierwsza Polska edycja Armin Only za nami - relacja
Kliknij by powiększyć

Zbliżała się godzina 23:30, postanowiłem przejść się do baru i zakupić coś do jedzenia, aby mieć siłę na główną część przedstawienia Armin Only, gdy już zbliżałem się do drzwi prowadzących na główny hol, nagle zgasło światło, zatrzymałem się więc bo przeczuwałem co zdarzy się w następnych 10 minutach. Pobiegłem więc wyżej aby móc to wszystko widzieć, nagle 7000 ludzi zaczęło skandować imię głównego gospodarza, każdy już wiedział, że to czas na opadnięcie kurtyny, w tle pojawił się motyw z „Serenity” i naglę głośny męski głos przywitał wszystkich Polaków zgromadzonych na głównym parkiecie. Przez kolejne 30 sekund gdzie można było usłyszeć mieszankę „Serenity” i „Sail„, myślałem, że te kilka tysięcy ludzi odleci razem z ta halą w powietrze 😉 . Nie możemy oczywiście równać się z Utrechtem, ponieważ ich po prostu bijemy na głowę pod względem entuzjazmu i hałasu jaki tworzymy dobrze się bawiąc. Czasami wydawało mi się, że wytwarzamy więcej dźwięku niż całe nagłośnienie umieszczone w hali 😉 . Standardowo po intrze pierwszą piosenką był „Imagine„, w której to Eller, dał się na tyle ponieść bitowi, że bałem się o jego gitarkę, która skończy swój żywot jak te z utworów Nirvany 😉 .

Na konferencji prasowej mowa była o postępie jaki dokonali artyści na przełomie tych kilku ostatnich miesięcy występowania na show Armin Only. Tą tezę potwierdza kolejny artystą występujący u boku Armina, Chris Jones, który od występu w Utrechcie, gdzie śpiewał z playbacku, zrobił milowy krok po to by w Poznaniu pokazać w pełni swoje wokalne umiejętności. Wykonał on pierwszy singiel z płyty, czyli „Going Wrong„, wraz z gitarzystą wieczoru, Ellerem. Po raz kolejny polska publiczność pokazała, że zna się na rzeczy i razem z Jones’em odśpiewała większość utworu.

Pierwsza Polska edycja Armin Only za nami - relacja
Kliknij by powiększyć

Krótko po Brytyjczyku wystąpiła wokalistka, której nikomu nie trzeba przedstawiać mowa tutaj oczywiście o Susanie, która wykonała utwór „If You Should Go„. Pisząc o niej chciałbym pokazać Wam jaką niespodziankę ta artystka przygotowała dla wszystkich swoich fanów, otóż w niedziele w pokoju hotelowym wraz z bratem Armina wykonała utwór „Shivers„. Video to znajduje się oczywiście na naszym forum.

Około godziny 1:30 na scenie pojawił się współproducent ostatniej autorskiej płyty van Buurena, czyli Benno De Goeij (połowa duetu Rank 1), który wykonał min. utwory: William Orbit – Adagio For Strings, Armin van Buuren Feat. Jacqueline Govaert – Never Say Never, Cygnus X – Superstring (Rank 1 Remix), oraz Armin Van Buuren – Communication Part 3.

Pierwsza Polska edycja Armin Only za nami - relacja
Kliknij by powiększyć

Ważnym elementem edycji Armin Only Imagine jest MIX, złożony tylko z utworów Armina. Tak również było w przypadku pierwszej polskiej edycji tego show. Przez ponad godzinę cała Arena drżała w swoich posagach od hałasu wywołanego zachwytem polskiej publiczności. W ramach tego MIX-u wystąpiła, Elles De Graff z „The Sound Of Goodbye„, Susana która wykonała „Shivers„, Eller van Buuren – „Zocalo„, zaś z utworem „Burned With Desire” nad Armina głowa pojawiła się kobieta przebrana za anioła (motyw również z Utrechtu). Podczas tej godziny pierwszy raz pojawiła się flaga, wywołująca prawdziwą euforię.

W relacji tej nie chciał bym umieszczać opisów pojedynczych piosenek, ale tej po prostu nie mogę pominąć. Mówię tutaj o utworze Alex’a M.O.R.P.H. – „Walk The Edge (Alex M.O.R.P.H. B2B Woody Van Eyden Remix)„. W czasie jej trwania, parkiet zmienił się dosłownie w niebo nocą. A to za sprawą setek komórek, które zostały wyciągnięte za namową van Buurena. W hali panowała ciemność, a światełka padające z komórek przypominały gwiazdy, ten widok naprawdę mnie powalił.

Pierwsza Polska edycja Armin Only za nami - relacja
Kliknij by powiększyć

W kolejnym live performance wystąpiła Audrey Gallagher ze swoim słynnym „Big Sky” oraz z „Hold On To Me” z „Imagine„. Podczas konferencji prasowej, mówiono o tej wokalistce, że przeszła prawdziwa metamorfozę występując na żywo, jak zostało powiedziane, stała się „Divą”

Przed godziną 4:00 po raz kolejny pojawił się gitarzysta tego wieczoru, którego już nie trzeba przedstawiać. Wykonał on kawałek „Time To Rest” – Andy’ego Bluemana do którego specjalnie został zaproszony.
Dwie następne godziny minęły pod znakiem mocniejszych numerów takich jak Funkagenda – „What The Fuck”, wtedy byłem już trochę zmęczony, lecz zdecydowałem zostać do końca, ponieważ zdawałem sobie sprawę, że koniec seta będzie naprawdę „Amazing” i się nie myliłem. Koło godziny 5:40 wyszedł MC i zapowiedział utwór, który miał być po raz drugi zagrany tej nocy czyli „Yet Another Day” tylko tym razem został wykonany w interpretacji Chrisa i Ellera. W jego trakcie na scenie pojawili się artyści (oprócz Audrey) wzięli naszą flagę i wystrzelili do nas z konfetti, był to moment naprawdę uroczysty, gdzie poczuliśmy się jedną wielka rodziną. Aby jeszcze nas bardziej „zjednoczyć„, Armin zagrał swój najnowszy remix czyli THE KILLERS „Human (Armin van Buuren Remix)”. Po tym wspaniałym finale stwierdziłem, że warto było czekać do końca.

Pierwsza Polska edycja Armin Only za nami - relacja
Kliknij by powiększyć

Podsumowując set, chciałbym stwierdzić, że każdy kto słucha audycji A State of Trance znał większość utworów, oczywiście było kilka perełek, oraz trochę mocniejszych brzmień, ale to chyba dobrze, że było jakieś zróżnicowanie. Co do publiczności to tylko jedno stwierdzenie przychodzi mi na myśli „jesteście super!„, oczywiście zdarzają się wyjątki, ale to tak jak na każdej imprezie, najbardziej raziły mnie jednak opinie ludzi którzy mówili „Ja wole tego DJ’a czy tamtego„, słysząc to od razu sobie pomyślałem „To po co tu przyszedłeś?„. Co do organizacji mam kilka zastrzeżeń, a mianowicie:
– za mało było wejść dla uczestników o standardowych biletach,
– brakowało śmietników,
o szatniach i toaletach jak już wcześniej wspomniałem, nie będę pisał.

Na końcu chciałbym podziękować wszystkim klubowiczom, którzy przybyli na event, Arminowi i wszystkim artystom za pracę jaką włożyli w dostarczenie nam niezapominanych, andrzejkowych wrażeń. Całej ekipie MSM Events, Adla Events za organizację oraz osobom które przybyły na Prer-Party za wsparcie finansowe działań charytatywnych.

Do zobaczenia na kolejnej imprezie z udziałem Armina van Buurena!